Walcząca Gmina Gorzkowice 1939-1947
Ostrzał był niezwykle celny, drugi z żandarmów leży przewieszony przez burtę wozu, próbuje wyczołgać się trzeci i wtedy dosięgają go kule. Trzech zabitych Niemców, zniszczony pojazd, trzy zdobyte pistolety maszynowe i amunicja, to wynik udanie przeprowadzonej zasadzki.
Oddział "Sokoła" wycofuje się na Żuchowice. Po drodze odłączają się od oddziału partyzanci z Sobakówka I Gorzkowiczek. Odchodzący przekazują bron swoim kolegom, którzy po wyjściu z lasu, polami kierują się do Żuchowic.
W Żuchowicach, w domu "Sokoła", partyzanci pozostawiają broń swoją i zdobyczną i pojedynczo wymykają się do swych domów. Wszyscy mieszkają w pobliżu, tj. w samych Żuchowicach, Kolonii Żuchowice i Grabostowie. Pozostał tylko "Rej" i "Sfinks", którzy pomagali w czyszczeniu i konserwacji broni. Nocą Stefan Olejniczek ps. "Dąb" - brat "Sokoła", przewozi tę broń do bunkra w zabudowaniach Stanisława Szulca z Grabostowa.
Po akcji Żandarmeria stacjonująca W Niechcicach przeczesuje okolicę, szuka śladów sprawców zamachu na ich patrol. Niemcy przeprowadzają również rewizję w Żuchowicach w domu sokola. Przetrząsnęli cały dom. Nie znaleźli jednak nic co mogłoby obciążyć domowników. Działali po omacku i nic nie osiągnęli.
Prawdopodobnie, pomogła w tym plotka rozpuszczona wśród ludności cywilnej, że akcje prowadził oddział leśny, który natychmiast przeszedł w inny rejon. Tym sposobem śledztwo Niemców utknęło w martwym punkcie i obyto się bez represji wśród miejscowej ludności.
W sierpniu 1944 r. miała miejsce największa akcjia zbrojna przeprowadzona przez 3 Kompanię AK Gorzkowicką, dowodzona pracz "Giermka" - Mirosława Wiewiórę. Akcja ta była przeprowadzona w samych Gorzkowicach, w pobliżu dworca kolejowego. Partyzanci mieli za zadanie zlikwidować konfidenta Gestapo, volksdeutsha (folksdojcza) nazwiskiem Stefan, który- mieszkał w budynku, gdzie później miał siedzibę posterunek MO w Gorzkowicach.
Z uwagi na niemiecką straż kolejową tj. specjalny oddział żandarmerii tzw. "Wacha", w sile 25 żołnierzy wyposażonych w broń maszynową, który stacjonował w zabudowaniach dworcowych w Gorzkowicach, akcję przeprowadzono całością kompanii pod osobistym dowództwem "Giermka".
Opracował on plan działania i następująco rozdzielił zadania na poszczególne plutony. Wyznaczono oddziały, które miały zablokować wszystkie drogi dojazdowe do Gorzkowic. Stanisław Olas ps. "Długi" wraz z 15 partyzantami na wysokości Plucic zamyka drogę w kierunku Przedborza. "Sokół" dzieli swój pluton na dwie grupy.
Na dowódcę pierwszej grupy wyznacza Edwarda Rybaka ps. "Rej" z zadaniem zablokowania drogi w kierunku Kamieńska, drugą grupę prowadzi sam i zamyka drogę w kierunku Niechcic. Wacław Klekociński ps. "Gruszka" na czele swojego plutonu zamyka drogę Szczepanowice - Mierzyn. "Giermek" wyznacza "Strusia" - Józefa Krasonia, "Groma" - Władysława Pabicha, "Sprytnego" - Adama Pabicha i "Zygmunta" - Kazimierza Sobczyka na wykonawców wyroku na konfidencie.
Sam "Giermek" na czele części 2 plutonu ( bez wcześniej wysłanej grupy "Długiego" podchodzi na wysokość przejazdu kolejowego, przy końcu peronu. Czterech, wyznaczonych na wykonawców, partyzantów rusza do przodu, postanawiają sprawdzić, co dzieje się na stacji kolejowej. Przez budynek dworcowy na peron wchodzą "Grom" i "Struś".
"Sprytny" i "Zygmunt" pozostają przed budynkiem dworcowym. W tym czasie do Piotrkowa wjeżdża pociąg i wysiada niemiecki "Wacha". Władysław Pabich "Grom", nie wytrzymuje nerwowo i zaczyna strzelać z Visa do Niemców, jednego zabija od razu. Wywiązuje się ostra strzelanina. "Struś" - J. Krasoń ostrzeliwuje się ze Stena z drzwi budynku stacyjnego, kożystając z tego ostrzału "Grom" zaczyna biec w stronę ustępów, chce przeskoczyć płot i wymknąć się spod ostrzału.
Niestety przy przeskakiwaniu płotu zawiesza się na nim i w tym czasie zostaje ranny w udo, ranny przetacza się, na szczęście na drugą strono płotu. "Struś" ciągle strzela, widzi jak ranny "Grom" przewala się przez płot, wtedy wycofuje się z budynku dworcowego. Korzystają z tego Niemcy, którzy przez poczekalnię wybiegają na ulicę, chcą pochwycić rannego "Groma" i zlikwidować "Strusia". Dostają się jednak ponownie pod obstrzał wycofującego się "Strusia", ale również "Giermka" i partyzantów z jego obstawy, w tym "Sprytnego" i "Zygmunta".
W wyniku tego ostrzału zabity zostaje drugi Niemiec. Niemcy nie wytrzymują ognia, wycofują się do budynku dworcowego. W tym czasie pozostali partyzanci zabierają rannego "Gnoma". Akcja musi się jednak zakończyć, na peronie. Niemcy są przemieszani z ludnością cywilną, która przyjechała tym samym pociągiem.
Przestraszeni ludzie pokładli się na peronie i zaczęli krzyczeć - "my Polacy, nie strzelajcie!". W takich okolicznościach nie można było prowadnic walki. "Giermek" daje rozkaz do odwrotu. Wysyła do wszystkich plutonów gońców - "zbiórka kilo krzyża w Bujniczkach". Odliczają się wszyscy, prócz "Groma", nikt nie został ranny. Zaczyna się ściemniać.
Ponieważ punkt opatrunkowy został przygotowany w Bartodziejach, "Giermek" wyznacza "Strusia" i "Długiego" do zarekwirowania bryczki z niemieckiego majątku w Bujniczkach. "Struś" i "Długi" bez większych kłopotów rekwirują bryczkę i podjeżdżają po rannego "Groma". Partyzanci pomagają umieścić rannego w bryczce i ruszają do Bartodziej.
W tym czasie "Giermek" rozkazuje rozproszenie oddziału. Wie, że wkrótce cały teren będą przeczesywały zmotoryzowane oddziały niemieckiej żandarmerii z Niechcic. Partyzanci małymi grupkami przekradają się do swoich domów. Natomiast "Struś" i "Długi" jady przez Marianek, Bęczkowice do Bartodziej. Na punkt opatrunkowy docierają bez przeszkód. Zostawiaj, "Groma" pod troskliwą opieką medyczną i nie tracąc czasu wracają.
Wpisany przez: